Jakie życzenia składamy sobie na nowy, 2021 rok? Prawdopodobnie jesteśmy bardziej ostrożni w formułowaniu optymistycznych wizji. Koronawirus pokazał nam, że nasze planowanie bywa zawodne. Co nie znaczy, że nie mamy nadziei, iż ten rok będzie – mimo wszystko – dobry. Zapanujemy w znaczącej mierze nad koronawirusem. Życie społeczne będzie powracać na swoje tory. Różne sektory gospodarki zaczną odrabiać straty. Też mam takie nadzieje. Ale miniony czas każe mi bardziej skoncentrować się na Nadziei przez duże „N” niż na różnych nadziejach przez małe „n”. To rozróżnienie znajdujemy w encyklice Benedykta XVI „Spe salvi”.
Papież Ratzinger zauważa, że czasami człowiekowi wydaje się, iż spełnienie jakiejś jednej, konkretnej nadziei zadowoli go całkowicie: „w młodości może to być nadzieja na wielką i zaspokajającą miłość; nadzieja na zdobycie pozycji, odniesienie takiego czy innego sukcesu określającego przyszłe życie. Kiedy jednak te nadzieje spełniają się, okazuje się z całą wyrazistością, że w rzeczywistości to nie było wszystko. Staje się ewidentne, że człowiek potrzebuje innej nadziei, która idzie dalej. Staje się jasne, że może zaspokoić go jedynie coś nieskończonego, co zawsze będzie czymś więcej niż to, co kiedykolwiek może osiągnąć”. I tu pojawia się Nadzieja przez duże „N”. To nadzieja, którą dać może jedynie Bóg, Pan życia i śmierci. Mam wrażenie, że taka właśnie nadzieja w ostatnim okresie stała się we mnie bardziej żywa.
Co do spraw na tym świecie, sądzę, że w najbliższych latach nie będą szły w dobrym kierunku. Przewiduję parcie naprzód tego, co Franciszek nazywa „ideologiczną kolonizacją”. W homilii podczas jednej z Mszy w Domu Świętej Marty papież stwierdził: „Za każdym razem, kiedy przybywa kolonizacja kulturowa i ideologiczna, popełniany jest grzech przeciwko Bogu Stwórcy, ponieważ dąży się do zmiany stworzenia takiego, jakim On je uczynił”. Diaboliczne ideologie dalej będą odnosić sukcesy, maszerując przez państwowe i międzynarodowe instytucje. Aborcja najwyższym prawem człowieka, a kto przeciw, ten jest chory z nienawiści do kobiet. Dwie płcie, męska i żeńska, to opresja, bo płeć można (należy) sobie określać, jak się chce. Zalew pseudo- i antykultury. Duchowni podpisujący listy w obronie osobników typu Lempart i Michała Sz. (Margot), ale negatywnie nastawieni do dziedzictwa Jana Pawła II. Itd., itp. Ten obłęd będzie się pogłębiał.
Sukcesy (nigdy ostateczne) Złego przewiduje Księga Apokalipsy, w której czytamy: „Kłaniano się również Bestii mówiąc: Któż jest podobny do Bestii i kto może rozpocząć z nią walkę? Zostały jej bowiem dane wargi do przechwalania się i do bluźnierstw. […] Rozwarła więc swoją paszczę, by bluźnić przeciwko Bogu, by bezcześcić Jego imię” (Ap 13, 4-6). Bardziej niż kiedykolwiek widać dziś działanie globalnych sił, które chcą podporządkować sobie ludzi i narody. Nie używają przemocy fizycznej, jak to robili marksiści w XX w., ale głoszą zakłamane, odwrócone wartości, by budować tzw. miękki totalitaryzm. „Miękki”, bo bez przemocy fizycznej, ale „twardy” i bardzo skuteczny w praniu mózgów milionom ludzi. Apokaliptyczne „znamię na prawej ręce lub na czole” (Ap 13, 16) można zinterpretować właśnie jako podporządkowywanie sobie ludzi przez pranie mózgów. Autor Apokalipsy konkluduje: „Od tego czasu nikt, kto nie miał znaku imienia Bestii lub liczby jej imienia, nic już nie mógł ani kupić, ani sprzedać” (Ap 13, 17).
Kardynał Sarah, dla mnie jeden z proroków naszych czasów, uważa, że duchowy kryzys Europy spowodował kryzys antropologiczny, z którego Europa może się już nie podnieść. Kryzys antropologiczny to diaboliczne pomieszanie w rozumieniu tego, kim jest człowiek, mężczyzna i kobieta, i czym jest płeć, rodzina, ojczyzna. Tak! Europa ze swoim greckim, rzymskim i chrześcijańskim dziedzictwem znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Czy jestem pesymistą? A może bez potrzeby straszę? Nie sądzę! Raczej wzywam do apokaliptycznego realizmu, przewidywania możliwych scenariuszy i tym większego otwarcia się na Nadzieję przez duże „N”. Taka Nadzieja to nie ucieczka w zaświaty, lecz zmaganie się po stronie Dobra tu i teraz, z wiarą, że Bóg stał się człowiekiem, aby dać nam życie wieczne. Skoro jednak jest życie wieczne, to tym bardziej trzeba być prawym i odważnym w życiu doczesnym.
Idziemy nr 01 (792), 03 stycznia 2021 r. Dariusz Kowalczyk SJ Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie