O Zygmuncie Kwasie

Niezłomny harcerz

Zygmunt Kwas pozostał w mojej pamięci jako młodzieniec z charakterem i prawy harcerz, bojownik o wolną, niezawisłą
Polskę. Nieraz przywoływałem tę postać z twarzą o szlachetnych rysach i łagodnych oczach. Po latach przekonałem się, że ludzie
zbyt mało wiedzą o jego życiu, walce i śmierci.

Zygmunt, był najmłodszym dzieckiem Jana Kwasa (przodownika Policji Państwowej) i jego żony, Józefy z Wajsów.
Przyszedł na świat 18 lutego 1926 roku w Kielcach. Czteroletnie dziecko osierociła matka, a ojciec ożenił się po raz drugi. Jego
druga żona dbała o dzieci z pierwszego małżeństwa. Starała się Zygmuntowi zastąpić matkę, troszczyła o jego wychowanic i
wykształcenie.

Siedmioletni Zygmunt rozpoczął naukę w kieleckiej Szkole Powszechnej nr 1 im. Stanisława Staszica. Przed ukończeniem czwartej
klasy wstąpił do II Kieleckiej Drużyny Harcerskiej, której patronem był Tadeusz Kościuszko. W szkole był bardzo dobrym
uczniem i wzorowym harcerzem. Lubili go koledzy, nauczyciele i przełożeni: Julian Chmielowski – drużynowy, Zenon Siudowski
przyboczny, opiekun drużyny druh phm. Józef Bednarski. Panująca w szkole i drużynie atmosfera wpłynęła na jego charakter oraz
postawę patriotyczną. Zygmunt chłonął wiedzę, dużo czytał, uzyskiwał doskonałe oceny w nauce.

Wybuch wojny uniemożliwił mu naukę w gimnazjum, gorzko przeżywał klęskę Polski. Już na początku niemieckiej okupacji
wstąpił do tajnego harcerstwa. Po śmierci ojca, jesienią 1942 roku podjął pracę jako goniec w Hucie Ludwików. Tam nawiązał
kontakt z podharcmistrzem Stanisławem Wdowiczem, PS. „Borzęcki”, komendantem tajnego hufca Grup Szturmowych Szarych
Szeregów. Z jego inicjatywy zaczął organizować Grupę Szturmową w południowej dzielnicy Kielc (Baranówek, Barwinek, Stadion,
Pakosz). Do działalności konspiracyjnej zjednał m.in. Zygmunta Pietrzaka, Eugeniusza Konika, Zygmunta Szczepaniaka, który był
już w ZWZ AK i występował pod pseudonimem „Jarosław”.

W końcu 1942 roku Zygmunt „Kościelny” przystąpił do tworzenia patrolu „Zawiszy”. Do pracy w Szarych Szeregach
włączył młodszego Szczepaniaka Wojtka oraz Józefa Chmiela, Kazimierza Strójwąsa, Zbigniewa Tomaszewskiego, Jerzego
Domagalika, Tadka Wójcika, Janusza Kurewskiego. Pozyskał z rodzin wojskowych Wieśka Golasa. Ryśka Minkusa i młodszych
kolegów do których i ja należałem: Stanisława Nagabę i Wacława Radomskiego.

Wiosną 1943 roku w drużynie powstały dwie sekcje. Młodsi harcerze z sekcyjnym K. Strójwąsem byli w „Zawiszy”, starsi
pod komendą J. Chmiela w „Bojowej Szkole”. Zygmunt Kwas stojąc na czele drużyny utrzymywał kontakty z przełożonymi: phm.
.Janem Suligą „Ziemomysłem”, komendantem hufca „Zawiszy” i „BS” oraz phm. Stanisławem Wdowiczem „Borzęckim”,
dowodzącym hufcem Grup szturmowych. Starszych harcerzy Zygmunt kierował do poważniejszych zadań, jak np. druk pisma
„powstaniec”( wmieszkaniu E. Konika „Czarnego”), pozyskiwania broni i amunicji oraz jej przechowywanie, szkolenie wojskowe
w dziedzinie minerstwa i posługiwania się bronią. „Kościelny” uczestniczył z „Czarnym” i „Jarosławem” w nasłuchu radiowym,
redagowaniu „Powstańca”, w jego powielaniu i w kolportażu.

Po klęsce powstania warszawskiego razem z „Czarnym” umieszczał żołnierzy AK „na „melinach” w Kielcach. W tym czasie
aresztowani zostali W. Szczepaniak i W. Gołas „Wilk”. Pomimo tych tragicznych wydarzeń nie załamał się. Wiosną 1945 roku z J.
Suligą i E. Praussową uczestniczył w powstaniu hufca ZHP, odtwarzał harcerstwo w Szkole Powszechnej nr 9 na Baranówku,
obejmując funkcję drużynowego 12 KDH im. Stefana Czarnieckiego. Odradzające się kieleckie harcerstwo oddawało hołd rodakom
poległym w czasie okupacji niemieckiej. Bolesny był dla Zygmunta pogrzeb zamordowanego przez Niemców Wojtka Szczepa
niaka „Lwowiaka”, 30 listopada 1945 roku, jak i harcerzy wiosną 1946 roku (Mikołajczyka, Króla, Kotowskiego, Gamońskiego,
braci Walochów).

Zygmunt Kwas należał do tych żołnierzy AK, którzy pomimo rozwiązania Armii Krajowej i Szarych Szeregów nie
zaprzestali działalności konspiracyjnej. Należy przypomnieć, że tajny rozkaz Komendanta Głównego AK nakazywał zachowanie
sztabów i broni. „Kościelny” zdecydowanie występował przeciwko komunistycznej władzy, a razem z nim byli koledzy Konrad
Matysiak „Baran” i Zygmunt Pietrzak „Bekas”. Utrzymywał kontakty z Organizacją „Niepodległość” („NIE”), a od maja 1945 roku
— po likwidacji „NIE”, uczestniczył w pracach powołanej przez Naczelnego Wodza nowej organizacji o nazwie „Delegatura Sił
Zbrojnych na Kraj” (DSZ), która stanowiła przedłużenie działalności AK i „NIE”.

Od marca do września 1945 roku na Kielecczyźnie przeprowadzono kilkadziesiąt akcji zbrojnych mających na celu
uwolnienie aresztowanych AK – owców. Jedenaście z tych akcji należało do najgłośniejszych, a wśród nich w Kielcach (4 sierpnia)
i Radomiu (9 września). m.in. Zygmunt Kwas z kolegami, K. Matysiakiem i Z. Pietrzakiem brał udział w akcjach zbrojnych na
posterunki milicji poza Kielcami. W jednej z akcji „Kościelny” został postrzelony w rękę, w innej „Bekas” także odniósł kontuzję.
Wtedy schwytano go i strzeżono w kieleckim szpitalu. Stąd Z. Pietrzak został odbity przez K. Matysiaka i Z. Kwasa, a potem
ukrywał się na terenie miasta.

 

już od kilku miesięcy znajdował się ujęty ponownie Z. Pietrzak. W więzieniu Zygmunt był przesłuchiwany i maltretowany w celu
wymuszenia zeznań dotyczących konspiracji. Po torturach trafił do więziennego szpitala, co potwierdzają wspomnienia J. Chmiela i
K. Strójwąsa, grypsy, a także relacje współwięźniów (m.in. por. Józefa Wiącka „Sowy”, dowódcy 2 kompanii 2 Pułku AK,
„Jędrusiów”) i oczekiwał na proces.

21 września 1946 roku Zygmunt wieszał w więziennym oknie wyprane chustki i skarpetki. Nagle padł strzał. To wartownik
strzelił do stojącego w oknie młodzieńca. Trafił go w głowę…

Tragiczna śmierć Zygmunta Kwasa wstrząsnęła środowiskiem harcerskim. Władze więzienne i polityczne próbowały
tłumaczyć kielczanom, że jego śmierć była przypadkowa, ale jednocześnie utrudniały poznanie prawdy związanej nie tylko z tą
śmiercią.

Pogrzeb Zygmunta Kwasa od był się 24 września 1946 roku i był dla wszystkich ogromnym przeżyciem. Do dziś mam przed
oczami widok zwłok, obandażowaną głowę Zygmunta, rozpacz matki — tej, która go wychowała i kochającego rodzeństwa. Widzę
wszystkich uczestników tego skromnego pogrzebu, którzy bo leśnie przeżywali jego odejście i jakby do końca nie zdawali sobie
sprawy z tego, co się stało. Najbardziej wstrząśnięci byli koledzy i przyjaciele oraz harcerze z 12 KDH żegnający druha, wielkiego
patriotę.

Ta śmierć zapadła głęboko i na długo w ludzkich sercach i umysłach. Trudno jeszcze teraz otrząsnąć się z tej tragedii. Pamięć
o Zygmuncie Kwasie jest żywa, kontynuują ją następne pokolenia harcerskie. Podwładni i koledzy pamiętają o bohaterach
kieleckich Szarych Szeregów. Dzięki ich staraniom Zygmunt Kwas i Wojciech Szczepaniak zostali pośmiertnie odznaczeni
Krzyżami Zasługi ZHP z Rozetą-Mieczami oraz medalami „Za Wojnę Obronną 1939 r.”. Są też w Kielcach ulice ich imienia. W.
Sczepaniak jest patronem szkoły i drużyny ZHP, a Z. Kwas Koła Szarych Szeregów.

Włodzimierz Matwin
Ikar 12(2000), s. 8-9.