CZYSZCZENIE KOŚCIOŁA

lis 8, 2021

22 października było wspomnienie św. Jana Pawła II. Z tej okazji wypełzli w internecie brzydcy ludzie, którzy pisali o „obrońcy pedofilów”. Schemat się powtarza. Tzw. walka z pedofilią przypomina oczyszczanie życia społeczno-politycznego z agentów bezpieki. Kiedy próbowano przeprowadzić w Polsce lustrację, to zabulgotało w różnych szacownych środowiskach, m.in. wśród władzy sądowniczej, zasłużonych polityków, wykładowców akademickich, nauczycieli, dziennikarzy, biznesmenów, aktorów, twórców wszelakich i innych celebrytów. Z zatroskaniem o losy ojczyzny przekonywano, że lustracja to polowanie na czarownice, wyraz zoologicznej nienawiści, że przecież nie można ufać esbeckim papierom, że nie można oceniać z dzisiejszego punktu widzenia złożonych sytuacji z przeszłości, że wreszcie pewne środowiska (patrz: władza sądownicza) oczyszczą i zreformują się same. Profesor Geremek dumnie odmówił poddania się lustracji, a niezawodny w takich sprawach Parlament Europejski stanął w jego obronie. Inną jednak retorykę słyszeliśmy z prawa, z lewa i ze środka, kiedy chodziło o lustrowanie duchownych. Tu było oczywiste, że kler musi się zlustrować, a jedyne pytanie brzmiało: Dlaczego Kościół zwleka, dlaczego nie chce się oczyścić, a jak coś w tym kierunku robi, to dlaczego w sposób dalece niewystarczający? W rezultacie wyszło na to, że komuna to był taki system, z którym współpracowali przede wszystkim księża katoliccy, którzy teraz, w wolnej Polsce, nie chcą należycie za to odpokutować.

Walka z molestowaniem nieletnich, w tym z pedofilią, przebiega podobnie. Najlepszym przykładem panującej w tej kwestii obłudy jest sprawa abp. Wesołowskiego. Raptem świat, w tym prezydent i prokurator generalny Dominikany, zainteresował się losem dzieci w tym kraju. Reporterzy ruszyli do Ameryki Łacińskiej, aby nagrywać stosowne materiały do never ending story o abp. Wesołowskim. Ten jednak wziął i zmarł, i światła spektaklu zgasły. A przecież przed sprawą Wesołowskiego i po niej tysiące dzieci na Dominikanie prostytuowało się i nadal się prostytuuje. Wszak to jedno z miejsc, gdzie kwitnie turystyka seksualna. Tyle że mało kogo to obchodzi. Jak można było połączyć pedofilię z biskupem katolickim, to obchodziło, jak już nie można, to nie ma tematu. W takim razie o co w tym wszystkim chodzi? Bo przecież nie o bezpieczeństwo dzieci. Temat pedofilii w mediach pojawia się prawie wyłącznie w połączeniu z Kościołem. A im więcej bicia w Kościół, tym bardziej rośnie – nie tylko na Dominikanie – turystyka seksualna, wzrasta liczba stron pedofilskich w internecie, tym większe pieniądze krążą w diabolicznym handlu dziećmi, a ideologia gender/LGBT „kradnie” rodzicom dzieci, poddając je podstępnej seksualizacji. Tyle że ludziom wbito do głów, że pedofilia to Kościół.

Gdyby ktoś zaproponował utworzenie jakiejś komisji, która zbadałaby przypadki przemocy, w tym molestowania seksualnego, w polskich szkołach od roku 1950, toby został wyśmiany i zaliczony do chorych nienawistników, który chce zniszczyć zasłużone polskie szkolnictwo i wprowadzić w nim chaos. A podobne komisje w odniesieniu do Kościoła, jak ostatnio we Francji, przechodzą. Co więcej, postuluje się, aby podobne komisje były w innych krajach. I mało kto zapyta, czy istnieje jakaś metodologia, która by pozwalała jakiejkolwiek komisji pretendować do uczciwego opisania sytuacji, które dotyczą setek tysięcy ludzi żyjących w ostatnich 70 latach. Jak raporty tego rodzaju komisji mają się do kultury prawnej w cywilizowanych krajach?

Wiem, wiem! Kościół nie powinien patrzeć na innych, ale sam dawać dobry przykład i pierwszy się oczyszczać. Tak! Ale czy w tym, co widzimy, rzeczywiście chodzi o oczyszczenie? Przecież każda nowa procedura, każda komisja, każdy zawieszony i ukarany ksiądz stają się okazją do nowych ataków pt. Nic nie robią, tylko zamiatają pod dywan. Bo tak naprawdę chodzi o gonienie króliczka lub okładanie stojącego w kącie chłopca do bicia. Duchowni nie mają żadnych przywilejów. Wręcz przeciwnie! A powinni być traktowani tak samo jak inni obywatele, w tym powinno być szanowane ich prawo do dobrego imienia i domniemanie niewinności. Podejrzanymi o przestępstwa niech się zajmuje policja, prokuratura, sądy. A Kościół niech skutecznie dba o jakość swych szeregów, ale bez kompleksów i naiwności. Pan Jezus nie miał kompleksu Judasza. A Paweł Apostoł nie przepraszał LGBT.

Ks. Dariusz Kowalczyk SJ

Idziemy nr 44 (835), 31 października 2021 r.