Fundacja im. Kard. Pell’a

cze 5, 2024

W sierpniu 2022 r. pisałem na łamach „Idziemy” o sprawie bp. Marka Mendyka, który został oskarżony przez media o to, że ponad trzydzieści lat temu molestował dziecko. Biskup od razu wydał oświadczenie, w którym odrzucił zarzuty jako oszczercze i zapowiedział kroki prawne, by walczyć o swoje dobre imię. „Nie godzę się, aby kłamstwa, pomówienia formułowane pod moim adresem były także powielane przez inne media. Całą sprawę przekazuję odpowiednim prawnikom, a od pana, który – być może pod wpływem innych – formułował takie oskarżenia, żądam publicznego przeproszenia” – napisał bp Mendyk.

Zaczęło się od „Newsweeka” i Onetu. Opublikowano w nich wywiad z Andrzejem Pogorzelskim, który twierdził, że w dzieciństwie był molestowany przez ks. Marka Mendyka, obecnego biskupa świdnickiego. Nie przedstawił żadnych dowodów, opowieść nie trzymała się kupy, a jednak – co było do przewidzenia – inne media, w tym oczywiście niezawodna w takich akcjach „Gazeta Wyborcza”, podchwyciły temat. Reszty dopełnili internauci, wyzywając biskupa na różnych forach od zboczeńców, pedofilów itp. Słowem, klasyczny schemat w wykonaniu zawsze tych samych mediów.

Biskup natychmiast skierował sprawę zarówno do sądu cywilnego, jak i kościelnego. W 2023 r. Watykan uznał, że zarzuty są całkowicie bezpodstawne. Niedawno Sąd Okręgowy w Świdnicy stwierdził, że „Newsweek” opublikował treści nieprawdziwe, nakazał redakcji przeproszenie biskupa, a na wydawnictwo Axel Springer, do którego należy tygodnik, nałożył karę w wysokości 50 tys. zł na cele społeczne. W tym samym sądzie zakończyła się też sprawa przeciwko „Gazecie Wyborczej” i dziennikarce Ewie Wilczyńskiej, zastępcy redaktora naczelnego wrocławskiego oddziału gazety, o naruszenie dóbr osobistych bp. Mendyka. Biskup sprawę wygrał. Sąd nakazał Agorze, czyli wydawcy „Wyborczej”, oraz autorce tekstu przeproszenie biskupa, a także wpłatę 50 tys. zł dla DPS dla dzieci w Świebodzicach.

W uzasadnieniu wyroku przeciwko „Wyborczej” czytamy m.in.: „Po publikacji materiałów powód musiał stawić czoła plotkom i komentarzom na swój temat. Powód stał się ofiarą tzw. hejtu w internecie. Był narażony na stres, szykanowany. […] Użyte przez pozwaną Ewę Wilczyńską sformułowania bez wątpienia wykraczają poza przyjęte normy opisywania faktów […] i są dalekie od rzeczowości i obiektywizmu. Ponadto pozwana nie zweryfikowała uzyskanych informacji z innymi źródłami. Nie próbowała wyjaśnić posiadanych informacji z powodem. […]

Podkreślenia wymaga, że rozmiar naruszenia dóbr osobistych i krzywdy powoda są dotkliwe i niezwykle duże. Publiczne udostępnienie oskarżeń – całkowicie nieuzasadnionych – o pedofilię stygmatyzuje na całe życie”. Czy redakcje „Newsweeka” i „Wyborczej” wyciągną z tego wszystkiego jakieś wnioski? Nie sądzę, bo wydaje się, że mają one określoną „misję” do spełnienia. Choć chciałbym się mylić. Nie wyciągną wniosków także odbiorcy tych mediów. Wielu z nich wręcz oczekuje na opluwanie tych, których nie lubią, a późniejsze sprostowania albo do nich nie docierają, albo ich zupełnie nie interesują. Ci ludzie chcą żyć w liberalno-lewackim, antykatolickim matriksie.

Sprawa bp. Mendyka nie jest wyjątkiem. Takich spraw w Polsce i na świecie jest wiele. Najbardziej znana jest sprawa kard. George’a Pella z Australii, którego cynicznie zniszczono. Ale to jedynie wierzchołek góry lodowej – takich dramatycznych historii, opartych na nienawistnych oszczerstwach, jest wiele. Rozmawiałem niedawno z pewnym zorientowanym w tej materii duchownym. Stwierdził, że wielu adwokatów boi się bronić księży, bo nie jest to dobrze widziane w ich środowisku, a na wielkie kancelarie prawnicze instytucje kościelne nie mają pieniędzy. A może by tak obok Fundacji św. Józefa założyć Fundację im. Kardynała Pella, która broniłaby opluwanych publicznie duchownych?

ks. Dariusz Kowalczyk SJ IDZIEMY