Gra o najwyższą stawkę

mar 25, 2023

Liberałowie i lewica jednak nie znają Polski. Szykując uderzenie na Jana Pawła II, byli przekonani, że wystarczy pchnąć, a wieże pamięci runą z hukiem, ku uciesze gawiedzi. Bo przecież wokół nich, w wielkomiejskim środowisku medialnym, wszyscy tak właśnie myślą, tak uważają. Bo tak długo podmywali fundamenty, znieczulali, okrążali. Tym razem pomylili się grubo. Medialno-polityczny atak na papieża Polaka większość społeczeństwa przyjęła albo z oburzeniem, albo przynajmniej z dużym dystansem. Nasi rodacy dobrze wyczuli, że próbuje się zabrać im ważną część tożsamości. Dla niektórych są to wskazania moralne, którymi kierowali się i nadal kierują, dla innych – młodzieńcze wspomnienia z Mszy lub spotkań z Janem Pawłem II. Jest także narodowa duma, przez kilka dekad Polacy na całym świecie mówili przecież z dumą: „nasz papież!”, „największy z rodu Słowian”, „gigant”.

Lewicowo-liberalna pomyłka może okazać się bardzo kosztowna. W istocie zapachniało Koalicją Europejską czy sojuszem partii opozycyjnych przed wyborami europejskimi w 2019 r. Zbudowano wówczas konstrukcję, której mottem stały się słowa porównujące Kościół w Polsce do „świni taplającej się w błocie”, „opętanej walką o pieniądze i o wpływy”, wypowiedziane przez redaktora naczelnego „Liberté” Leszka Jażdżewskiego. Rzecz miała miejsce w czasie wykładu Donalda Tuska, a na sali obecni byli między innymi liderzy PSL. Ten jeden moment zdecydował o politycznych losach całej konstrukcji, określił ją w sposób tak silny, że nie dało się tego zmyć. Koalicja Obywatelska przegrała wybory i do batalii o Sejm partie opozycyjne poszły już osobno.

Teraz mamy do czynienia z czymś podobnym. Stacja TVN to przecież najważniejsze medium opozycji. Jeśli decyduje się ona na uderzenie w narodowe sacrum, to jej czyn wpływa na położenie całej opozycji. Bierność polityków Platformy Obywatelskiej, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu nad sejmową uchwałą w obronie św. Jana Pawła II, jeszcze spotęgowała wrażenie koordynacji, właściwie wspólnej akcji. W dzisiejszych czasach porządki medialny i polityczny są ze sobą przecież dość ściśle splecione, zwłaszcza po stronie III RP; pozycja mediów jest tam znacznie silniejsza niż po stronie PiS-owskiej, ze wszystkimi tego konsekwencjami. I na próżno poseł KO Paweł Kowal oskarża PiS, że ten chce zapisać do swoich szeregów św. Jana Pawła II. W obecnym kontekście to zdanie nie znaczy już nic, a to z tego prostego powodu, że tradycja jest tego, kto jej broni, kto po nią sięga. Jeśli posłowie z partii Donalda Tuska nie bronią papieża Polaka, jeśli nie odcinają się od działań telewizji TVN (z oczywistych przyczyn nie mogą tego zrobić), to tym samym oddają pole innym – i nie mogą mieć żadnych pretensji.

U progu wiosny narasta więc przekonanie, że obóz rządzący jest bliżej utrzymania władzy niż opozycja jej przejęcia. Potwierdzają to sondaże. W odpowiedzi na pytanie: „Kto będzie rządził po jesiennych wyborach parlamentarnych?” aż 52 proc. respondentów wskazało na PiS, a zaledwie 40 proc. na Koalicję Obywatelską (badanie pracowni Social Changes). To pokazuje, kto ma lepszą pozycję startową. Uderzenie w Jana Pawła II, długofalowo smutne, przykre i społecznie groźne, jest jednocześnie bodźcem silnie mobilizującym wyborców konserwatywnych, prawicowych i katolickich. Widać to już na wiecach polityków PiS, na których pojawiają się plakaty z wizerunkiem Jana Pawła II. Widać to było także w kościołach w ostatnią niedzielę, gdzie w wielu miejscach zauważono wyraźnie większą frekwencję. Ludzie nie chcą oddawać bez walki tego, co tak wiele dla nich znaczy.

Wielu komentatorów uważa, że kampania wymierzona w papieża Polaka okaże się skuteczna w odniesieniu do młodego pokolenia. Zapewne znajdą się tacy, do których taki przekaz trafi albo wzmocni to, co już wcześniej trafiło. Ale całe to zderzenie może też przynieść przebudzenie przynajmniej części pokolenia, albo też młodszych roczników. Jedno jest pewne: to nie są czasy, w których cokolwiek mamy za darmo, z racji zwykłej inercji tradycji. Lewica uruchomiła proces rewolucyjny i chce zniszczyć fundamenty polskości. Unikanie sporu za wszelką cenę albo nadzieje, że bierność będzie się wiązała z mniejszym bólem, to są zwykłe złudzenia. Skoro zaatakowano św. Jana Pawła II, to znaczy, że gra toczy się o całą stawkę i nie będzie żadnego brania jeńców. Ocaleje tylko to, co zdołamy obronić.

Jacek Karnowski

Idziemy nr 12/2023