Profesorowie i wykładowcy historii Kościoła w seminariach duchownych i na wydziałach teologicznych zwrócili się z „apelem o rzetelność badań historycznych nad osobą św. Jana Pawła II”. Dalej czytamy: „Dostrzegamy potrzebę nieustannych badań nad osobą św. Jana Pawła II obejmujących wszystkie zachowane źródła. Zarówno irracjonalny lęk przed poszukiwaniem prawdy, jak i pokusa formułowania pochopnych osądów stoją w jawnej sprzeczności z właściwym uprawianiem rzemiosła historycznego i publicystycznych opracowań”.
Niestety, kontekst tego apelu – czyli zorkiestrowane ataki na Karola Wojtyłę, że był „obrońcą pedofilów” – sprawia, że może on zostać przez wielu zrozumiany mniej więcej tak: Sami księża historycy mówią o potrzebie nieustannych, rzetelnych badań życiorysu Jana Pawła II, a zatem do tej pory brakowało rzetelności, czyli to, co napisał Ekke Overbeek w książce „Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział”, oraz to, co pokazuje film Marcina Gutowskiego „Franciszkańska 3”, emitowany w TVN24, być może nie jest dalekie od prawdy; może się więc okazać, że proces beatyfikacyjny i kanonizacyjny nie zostały przeprowadzone rzetelnie, a w konsekwencji słuszne będzie „odjaniepawlanie” Kościoła i dekanonizowanie Wojtyły. Potrzeba badań i otwarcia wszystkich archiwów kościelnych, bo obecnie nie wiadomo, kim naprawdę był Karol Wojtyła!
Oczywiście, profesorom i wykładowcom historii Kościoła nie o to chodziło, bo przecież – jestem przekonany – nie podają w wątpliwość świętości i wielkości papieża Polaka. Tyle że wyszło, jak wyszło. Stare przysłowie mówi, że dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane. Czy naprawdę jest tak, że jak ktoś sugeruje oszczerczo, że Karol Wojtyła mógł być molestowany seksualnie przez kard. Adama Sapiehę i dlatego potem „bronił pedofilów”, a „Krytyka Polityczna”, organ intelektualistów lewicy, pisze o „bestii z Wadowic”, to najlepszą odpowiedzią na takie agresywne brednie jest pokorne stawanie na baczność i postulowanie pogłębionych badań osoby Wojtyły? Nie sądzę! Kiedy o Jezusie mówiono, że „odszedł od zmysłów” (Mk 3, 21), a uczeni w Piśmie twierdzili, że „ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy” (Mk 3, 22), to apostołowie nie proponowali powołania komisji ekspertów, która by sprawę rozstrzygnęła. Opluwanie Jana Pawła II jest właśnie pluciem i niczym więcej. Pluciem obliczonym na ideologiczne i polityczne zyski.
Sprawę celnie ujął prof. Mieczysław Ryba, który stwierdził, że największym zagrożeniem dla Kościoła jest jego własna naiwność: „Branie za dobrą monetę propagandy przeciwnika. Niezrozumienie, że tu nie chodziło o żadną pedofilię, o jakieś oczyszczenie, ale o wojnę kulturową, gdzie wszystko jest w istocie zero-jedynkowe: albo my, albo oni. Albo nastanie nowa religia rewolucji kulturowej, albo my obronimy nasze wartości. To zresztą mówią ideolodzy tej rewolucji, począwszy od Antonio Gramsciego”. Niszczenie osoby i dziedzictwa papieża Polaka jest elementem tej rewolucji. Lewicowo-liberalni rewolucjoniści nienawidzą Jana Pawła II, m.in. za mówienie o „cywilizacji śmierci” czy nowych formach „ideologii zła”.
Mamy chorą sytuację. Seksualizuje się dzieci i młodzież, proponuje prawa, by dwunastoletnie dzieci mogły dokonywać aborcji albo zmieniać sobie płeć, i to bez pytania rodziców o zdanie, a jednocześnie udaje się, że świat walczy z pedofilią. Przestraszeni albo zideologizowani duchowni nie znajdują chęci i siły, by głośno mówić „nie” panseksualizacji, aborcji, ideologii gender/LGBT, w tym propagandzie na rzecz zmiany płci, ale tym bardziej nabierają nawyku stawania do kąta i bicia się w piersi, gdy tylko jakaś wystarczająco duża telewizja lub gazeta wyprodukuje kolejną katofobiczną bzdurę.
Niech historycy Kościoła robią swoją robotę. Wiele wydarzeń z czasów PRL czeka na rzetelne badania. Nie łudźmy się jednak, że postulat naukowej rzetelności zrobi jakiekolwiek wrażenie na TVN czy ludziach pokroju Overbeeka. Wręcz przeciwnie! Przystąpią do kolejnych ataków, na przykład na Prymasa Tysiąclecia, krzycząc, że też „musiał wiedzieć, a nic nie zrobił”. Czy wtedy kościelne szeregi będą apelować, aby rzetelnie zbadać osobę Wyszyńskiego? Patrząc na upiorne rozwydrzenie jednych i naiwność drugich, nie zdziwię się, jak usłyszę, że trzeba rzetelnie zbadać osobę Popiełuszki, a jednym ze świadków będzie oficer SB Grzegorz Piotrowski.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ