Oczy diabła

lut 20, 2021

Widziałem „Oczy diabła” – wstrząsający film dokumentalny Patryka Vegi o handlu dziećmi i o mafii pedofilskiej działającej w Europie. Polecam, ale tylko ludziom o mocnych nerwach i najlepiej nie przed snem. Reżyserowi należą się słowa uznania i szacunku nie tylko za sam film, ale i za uratowanie życia noworodka – Marcelinki. Dziwi brak szybkiej reakcji organów ścigania na ujawniony proceder. Nadzieją jest ostatnie zainteresowanie sprawą Państwowej Komisji ds. Pedofilii.

W filmie Vega niedwuznacznie wskazuje także na rolę szatana w tym zbrodniczym procederze. To ważna, choć oczywista dla mnie wskazówka, bo wtedy wiele spraw zaczyna układać się w całość. Nie tylko zgadzam się z Vegą, że człowiek wierzący w Boga i świadomy, że kiedyś trzeba Mu będzie zdać rachunek, nigdy nie zaangażuje się w tak piekielną działalność. Ale w pełni zgadzam się również z tym, że diabeł jest od nas o wiele inteligentniejszy i podejmując z nim grę, zawsze przegramy, bo on w swoich scenariuszach jest o kilka ruchów przed nami. Ratunkiem jest dla nas kurczowe trzymanie się Boga.

Uwzględnienie tego faktu potwierdza to, o czym w „Idziemy” pisałem już nie raz. Operacja z pedofilią wśród duchowieństwa jest powtórką z operacji lustracji w Kościele, której największą i najbardziej pokrzywdzoną ofiarą stał się abp Stanisław Wielgus. Dzięki potraktowaniu go jak „kozła ofiarnego” wszystkie inne środowiska, włącznie z dziennikarskimi, akademickimi i sędziowskimi, nie wyłączając tzw. autorytetów moralnych III RP skutecznie i w poczuciu wyższości uniknęły lustracji. A Kościół zagoniony do narożnika nie miał odwagi wystąpić w obronie prawdy.

Podobnie jest z pedofilią: wskazanie na księży jako głównych sprawców pedofilii ma sprawić, że tylko 0,3 proc. faktycznych przestępców seksualnych zostanie w polu zainteresowania, a pozostałych 99,7 proc. dalej będzie kontynuować swój zbrodniczy proceder. Diabeł osiąga przez to jeszcze inny cel. Włodzimierz Czarzasty w ubiegłym tygodniu zdefiniował go w słowach: „W Polsce kończy się jeden z mitów: moralna rola Kościoła”. Właśnie o to chodzi, żeby w sprawie pedofili odebrać prawo głosu również tym duchownym, którzy od zawsze stają w obronie dzieci, bez względu na to kto jest sprawcą ich krzywdy.

Vega jako człowiek nie kryjacy się ze swoja wiarą zdaje się rozumieć ten problem. Na pytanie jednego z dziennikarzy czy zrobiłby dokumenty o pedofilii w Kościele, odpowiada: „Tych filmów było zbyt wiele…” Nie znaczy to bynajmniej, że wśród duchownych nie było zdrajców i donosicieli do SB, ani że nie było i nie ma pedofilów. Byli i są i należy ich z całą surowością ścigać. Ale tworzenie asocjacji: ksiądz = pedofil, a Kościół = miejsce zranienia, jest faktyczną eliminacją z walki z pedofilią w świecie tej instytucji, która moralnie jest do tej walki przygotowana i wezwana jak rzadko która. Czy nie jest to diabelska strategia?

Dodatkową wartością filmu Vegi jest również to, że został upubliczniony na bezpłatnym kanale YouTube tuż przed maratonem modlitewnym przeciwko handlowi ludźmi, zorganizowanym 8 lutego przez międzynarodową sieć zakonną „Talitha Kum”.

ks. Henryk Zieliński Redaktor naczelny tygodnika „Idziemy”