Kto winien odejściom od Kościoła?
Niewątpliwie mamy do czynienia ze spadkiem religijności wśród młodzieży. Pan Surdykowski, dziennikarz, nazywa ów spadek „miażdżącym” i drwi z abp. Jędraszewskiego, który wskazał na wpływ mediów elektronicznych, suflujących antychrześcijański przekaz. Surdykowski wie lepiej, jak się mają sprawy, i dlatego ironizuje: „To nie wina Kościoła, lecz diabelskiej elektroniki: młodzi pochylają głowy nad smartfonami i komputerami, zamiast słuchać rodziców, dziadków i katechetów. Płynie stąd oczywisty – choć niewypowiedziany wprost – wniosek, że trzeba zabrać im smartfony, a wrócą do modlitwy”. Dziennikarz najwyraźniej jest przekonany, że odchodzenie młodych od Kościoła to wina Kościoła (czytaj: księży), i tylko Kościoła, i o innych przyczynach nie chce słyszeć.
Hm… Im kto bardziej wali w Kościół, tym bardziej nie widzi, nie chce widzieć, jakiegokolwiek negatywnego wpływu „świata” na dzieci i młodzież. Zalew konsumpcjonizmu, aborcjonizmu, eutanazizmu? Eee tam! Mówmy lepiej o biskupach, którzy jeżdżą drogimi samochodami. Panseksualizacja, czyli całkowita dostępność pornografii i wmawianie trzynastolatkom, że mogą już współżyć z rówieśnikami, byleby robiły to w sposób „bezpieczny”? No i co za problem?! Taki jest świat! Skupmy się lepiej na walce z pedofilią w Kościele. Bo poza Kościołem to już niekoniecznie. Platformy z tysiącami filmów, które nawet w wydawałoby się rodzinnych serialach propagują ideologię gender/LGBT. A tego rodzaju propaganda sprawia, że np. połowa nastolatków w szkołach rzymskich ma wątpliwości co do swej tożsamości płciowej? Oj tam, oj tam! Pogadajmy lepiej, jak beznadziejni są księża. Słowem: ślepota na rzeczywistość i mająca różne przyczyny klerofobia. Tymczasem moi włoscy przyjaciele, rodzice dorastających pociech, mogliby podać niejeden przykład na zilustrowanie opinii, że współczesna antykultura „kradnie im dzieci”.
Oczywiście, członkowie Kościoła, w tym przede wszystkim duchowni, bywają przyczyną zgorszeń. Sam Jezus przed tym przestrzegał w mocnych słowach: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!” (Łk 17, 1-2). Mam jednak wrażenie, że większość „zgorszonych” dzisiaj to ani maluczcy, ani tak naprawdę zgorszeni. To ludzie, którzy już dawno odeszli od Kościoła z powodu swoich osobistych słabości i grzechów, a teraz chętnie przyjmują podsuwane im pseudousprawiedliwienia typu „bo księża pedofile”, „bo mieszanie się w politykę”, „bo tylko o pieniądze chodzi”. To tak, jakby Piotr tłumaczył własne zaprzaństwo tym, że przecież wśród apostołów był złodziej i zdrajca Judasz, a Jezus wiedział i nic nie powiedział…
Chrystus wspomniał o zgorszeniach wewnętrznych, ale dużo więcej mówił o zatwardziałości wobec głoszenia Ewangelii i prześladowaniach ze strony Jego przeciwników. „Będziecie w nienawiści u wszystkich narodów, z powodu mego imienia. Wówczas wielu zachwieje się w wierze” (Mt 24, 9-10) – zapowiedział Mistrz z Nazaretu. W innym miejscu czytamy: „Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł. Wielu przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: ja jestem. I wielu w błąd wprowadzą” (Mk 13, 5-6). Rzeczywiście! Ileż to mediów poucza dziś z pozycji „mesjasza”, jak to Kościół powinien się zreformować i unowocześnić. Paweł Apostoł natomiast stwierdza: „Przyjdzie chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom” (2 Tm 4, 3-4). I to się dzieje. Wspólnota Kościoła, pomimo swoich słabości, głosi zbawienie w Chrystusie, sprawuje sakramenty, podejmuje dzieła miłosierdzia. Ale wielu, w tym ludzie młodzi, ogłupionych lub z powodu własnych pożądań, zwraca się ku zmyślonym opowiadaniom, modnym ideologiom.
Dbajmy o czystość w naszych szeregach. Ale nie bądźmy naiwni! Diaboliczna „cywilizacja śmierci”, o której mówił Jan Paweł II, istnieje. Dziś ma ona do dyspozycji środki, jakich dotąd nigdy nie miała. Dlatego tak mocno uderza w młodych ludzi, by oderwać ich od Chrystusa i Jego Kościoła.
Idziemy nr 04 (847), 23 stycznia 2022 r. Dariusz Kowalczyk SJ Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie
dkowalczyk@jezuici.pl