Operacja „pedofilia” odnosi sukcesy. Niestety, nie chodzi o sukcesy w walce z pedofilią dla dobra dzieci. Chodzi o operację, która ma na celu wtłoczenie ludziom skojarzenia: pedofilia – księża. Ludzi ma nie interesować fakt, że pedofilia się rozplenia. Że kwitnie turystyka seksualna, w tym biznes nastawiony na bogaczy poszukujących nastolatków i dzieci. Że mnożą się strony pornograficzne, w tym pedofilskie. Że – wreszcie – molestowanie nieletnich często jest związane z homoseksualnymi lobby. Ludzi mają rozgrzewać jedynie wiadomości, często zmanipulowane i „podkręcone”, o księżach, nawet jeśli owi księża są już w grobie.
Każda opinia, że skuteczna walka z pedofilią domaga się całościowego spojrzenia na problem i merytorycznej współpracy między stanowiącymi prawo, policją, sądownictwem, lekarzami, wychowawcami i mediami, wzbudza wściekłość i krzyk, że Kościół się jeszcze nie oczyścił… A przecież powyższa opinia jest oczywista dla każdego, komu rzeczywiście chodzi o bezpieczeństwo dzieci. Pamiętamy zainteresowanie mediów, szczególnie TVN-u, sprawą abpa Wesołowskiego. Do papieża Franciszka przyjechał prezydent i prokurator Dominikany, gdzie Wesołowski miał dopuszczać się aktów seksualnych z nieletnimi. Wszyscy deklarowali troskę o dzieci. Tylko że przed Wesołowskim i po Wesołowskim tysiące dzieci prostytuuje się na Dominikanie, jak i w wielu innych miejscach na ziemi, ale mało kogo to interesuje. Dlaczego?
Za to na zamówienie „Rzeczpospolitej” zrobiono sondaż, czy Kościół w Polsce poradzi sobie z pedofilią sam. Oczywiście, większość odpowiedziała, że sobie nie poradzi. Nawet mógłbym się zgodzić z taką diagnozą, gdyby jej celem nie było dalsze jątrzenie przeciwko biskupom, tylko całościowe, profesjonalne podjęcie walki z pedofilią wszędzie tam, gdzie ona występuje, oczywiście również wśród duchownych. Niestety, wszystko wskazuje na to, że sondaż jest po prostu kolejnym elementem nagonki na Kościół, wykorzystującej pedofilię, a nie walką z pedofilią.
22,5 proc. ankietowanych uznało, że niezbędny jest „nacisk wiernych, mediów”. Prawie 40 proc. uznało, że „za rozliczenie Kościoła z przestępstw pedofilii powinno wziąć się państwo”. Świetnie! Tylko że państwo powinno się wziąć do zwalczania pedofilii w ogóle, a nie tylko 0,03 proc. przypadków dotyczących duchownych. A media nie są tutaj w żadnej mierze wiarygodne, bo temat je interesuje tylko wtedy, kiedy dotyczy księży, i wówczas grzeją go bez proporcji i kontekstu. Tymczasem – jak celnie napisał Robert Tekieli – „Nad powiązanymi z sobą zjawiskami pedofilii i handlu dziećmi ktoś rozciągnął parasol ochronny. […] Czy jakaś szajka pedofilska została rozbita? […] W czyim interesie warszawski sąd okręgowy zakazał dziennikarzowi Mariuszowi Zielkemu pisać o aktach pedofilii, jakiej miał się dopuszczać znany muzyk Krzysztof Sadowski? Celebryci bronią Romana Polańskiego, który zgwałcił 13-letnią dziewczynkę, otumaniwszy ja wcześniej narkotykami. Na film Patryka Vegi wylał się ocean hejtu, dlaczego?”. Warto też wspomnieć tajemniczą śmierć Ewy Żarskiej, reporterki, która demaskowała groźnych pedofilów.
Ponad 25 proc. ankietowanych uznało, że w sprawie pedofilii w Kościele „konieczna jest pilna interwencja Watykanu”. Tyle że takie zdanie nie ma żadnego praktycznego sensu, oprócz przyklejania gęby Kościołowi w Polsce. Watykan z jednej strony opracował już stosowne procedury, a z drugiej nie dysponuje tabunem prokuratorów i śledczych, by zastępować organa ścigania i sądownictwo w poszczególnych krajach. Ciekawe, że do interwencji Watykanu nawołują
często ci sami, którzy z drugiej strony krzyczą, że Kościół nie powinien być państwem w państwie, a księża mają podlegać prawu cywilnemu. Krzyczą zresztą wbrew faktom, bo Kościół w Polsce nie jest państwem w państwie, a duchowni podlegają prawu państwowemu i to – jak się wydaje – bardziej niż np. celebryci lub lubiani przez „system” politycy i biznesmeni. Ciągłe oskarżanie Kościoła o pedofilię jest obłudne, jak ciągłe oskarżanie o antysemityzm albo rozdzieranie szat, dlaczego Kościół nie zlustrował się do głębi. Przy czym stosuje się tutaj odpowiedzialność zbiorową i w praktyce rezygnuje z domniemania niewinności oraz konieczności udowodnienia winy. Księża nie są uprzywilejowani. Wręcz przeciwnie! I nikt nie robi sondaży o tym, czy świat, Europa, w tym Polska, radzą sobie z problemem pedofilii…
ks. Dariusz Kowalczyk SJ