Prawda w oczy kole.

sie 28, 2022

Prawda w oczy kole. To dlatego lewicowców tak boli podręcznik do HiT

Trwa nagonka środowisk liberalno-lewicowych na podręcznik „Historia i teraźniejszość” autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego. Jej celem jest obrzydzenie tej pozycji, tak by jak najwięcej nauczycieli nie chciało, czy też bało się sięgnąć po nią na zajęciach. Nie mogą one ścierpieć, że książka ta przełamuje ich jedynie słuszną narrację o czasach współczesnych i pokazuje, że są alternatywy dla rozwoju społeczeństw. Ci bowiem, którzy najgłośniej krzyczą o różnorodności, tolerancji, demokracji, chcieliby w rzeczywistości mieć monopol na prawdę i opis rzeczywistości. Nie rozumieją jednego – że czasy się zmieniły i coraz więcej Polaków wyraża swoje oburzenie lewackimi ideologiami.

Spłynęła ostatnia pozytywna, warunkowa opinia językowa o drugim podręczniku do historii i teraźniejszości. Wydawnictwo jest w kontakcie z…

Im bliżej 1 września i nowego roku szkolnego, podczas którego w pierwszych klasach liceów i techników przedmiot Historia i Teraźniejszość zastąpi Wiedzę o Społeczeństwie (WOS), tym więcej ataków na podręcznik autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego. 

Fala hejtu wylewająca się na tego wybitnego historyka osiąga szczyty, niewidziane dotąd przy „dyskusjach” na temat jakiegokolwiek podręcznika w III RP. To pokazuje, jak bardzo ważnych tematów on dotyczy i jak bardzo „dotknął” środowiska, które myślały, że podobnie jak w latach 90., tak i w XXI wieku będą mieć monopol na treści dydaktyczne – w szczególności dotyczące historii, kultury i kwestii światopoglądowych. 

Lewicowe oburzenie

Podręcznik ,,Historia i teraźniejszość” (wyd. Biały Kruk) autorstwa prof. Roszkowskiego podejmuje tematy dotyczące problemów, z którymi stykają się społeczeństwa w naszej epoce, a także – co właśnie wzbudza największy atak wszelkiej maści lewicowców, konsekwencje ulegania różnym ideologiom – w tym LGBT+, gender, feminizmowi i aborcjonizmowi. 

Atak na autora ze strony rzeczników tych środowisk można było przewidzieć, jednak jego skala jest zaskakująca, nawet jak na „standardy” lewicowo-liberalnego mainstreamu, a ogrom dokonywanych przez niego manipulacji przerósł największe obawy. 

To tyczy się też ostatniego, całkowicie fałszywego zarzutu mu postawionego, jakoby autor deprecjonował dzieci poczęte metodą in vitro i ich rodziny – temat, który został następnie podjęty przez wielu polityków opozycji, w tym szczególnie przez Donalda Tuska, który wykorzystał go do kolejnego ataku na rząd.

Boli ich „Nowy Wspaniały Świat”

Co z tego, że – podkreślam jeszcze raz – nic takiego w książce nie można znaleźć, skoro dla środowisk tych jakakolwiek krytyka metody in vitro jest „uderzeniem w dzieci i ich rodziny”. 

To sprawia, że nie można mówić o kwestiach związanych z selekcją zarodków i tym samym eugeniką, o tym, co się dzieje z zarodkami, które nie zostaną „wykorzystane”, o tym, że – następuje proces „tworzenia” dzieci według zapotrzebowania ich rodziców, o tym, że ochrona prawna zarodków jest coraz słabsza. 

Przywołanie przez autora powieści „Nowy Wspaniały Świat” Aldousa Huxleya – zostało w tym kontekście potraktowane jako myślozbrodnia.

Minister w KPRM Łukasz Schreiber przytoczył badania, z których wynika, że większość Polaków nie czyta ani jednej książki w ciągu roku. – Może…

Straszenie sądem

Za tym zaś poszły groźby prawne skierowane przez Wojciecha Kozłowskiego, radcę prawnego z międzynarodowej kancelarii korporacyjnej Dentons, który wsparł wcześniej grupę aktywistów LGBT w pozwie przeciwko jednej z liderek ruchu pro-life Kai Godek.

 Gdy jednak wygrała ona w pierwszej instancji, to następnie Sąd Apelacyjny w Warszawie skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. To zaś oznacza zagrożenie dla wolności słowa, gdyż do tej pory obowiązywała zasada, że nie można naruszyć dóbr osobistych konkretnej osoby poprzez wyrażanie generalnych poglądów. Kozłowski nie ukrywa, że chce ten precedens wykorzystać przeciwko prof. Roszkowskiemu. 

Takie stawianie sprawy musi budzić obawy wszystkich tych, którzy cenią sobie wolność słowa – dlatego też Instytut Ordo Iuris przygotował petycję w obronie prof. Roszkowskiego, której celem jest sprzeciw wobec działań cenzorskich. 

Zastraszanie

Cenzura ta ma uderzyć nie tylko w samego prof. Roszkowskiego – przypomnijmy, wybitnego historyka, który nie tylko doskonale opisywał meandry PRL-u, transformacji ustrojowej i lat po niej następujących, ale także już wcześniej nie uciekał przed opisywaniem wpływów ideologii kształtujących naszą rzeczywistość. 

Tyle, że wtedy środowiska lewicowo-liberalne wolały stosować inną broń – przemilczenie. 

Czy zajmowały się jego fenomenalnym „Roztrzaskanym lustrem”, którego podtytuł „Upadek cywilizacji zachodniej” od razu odstrasza wszystkich rzeczników „postępu”? Oczywiście, że nie. Otoczoną ją ciszą. Po co bowiem dyskutować o krytycznym spojrzeniu na to, z czego tak się cieszymy, czego chcemy więcej, chociaż samemu nie możemy przewidzieć, do czego tak konkretnie to nas prowadzi? Nie wszyscy jadący na łeb na szyję chcą słyszeć ostrzeżenia przed tym, że zbliżają się do przepaści.

O in vitro w podręczniku autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego nie ma ani słowa. Po skandalach z udziałem Donalda Tuska i wykorzystywaniem dzieci…

Przemilczenie

A prof. Roszkowski właśnie ostrzega. Ostrzega Europę i Europejczyków – pokazując do czego prowadzi zanegowanie podstawowych wartości, odrzucenie religii chrześcijańskiej, tradycji, a zamiast tego oddanie się różnego rodzaju modnym „izmom” i jakie są długofalowe konsekwencje rewolucji kulturowej ’68.  

Nikt z jego dzisiejszych hejterów nie interesował się również wydaniem trzytomowego „Świata Chrystusa” i dwutomowej „Historii chrześcijaństwa” – wiadomo, im mniej o religii w przestrzeni publicznej, tym lepiej, chyba że promuje się pozycje, które pokazują ją jako zakłamanie i koncentrują się na wadach współczesnego Kościoła – czy prawdziwych, czy urojonych – bez różnicy, ważne, by służyły sprawie – czyli zmarginalizowaniu ludzi wierzących i wyczyszczeniu przestrzeni publicznej z chrześcijaństwa.  

I wreszcie – cicho było także gdy wydawał monografię „Kierunek Targowica. Polska 2005 – 2015” – chociaż dotyczyła ona najnowszej historii – i źródeł obecnych politycznych starć.  

To wszystko miało być przemilczane. Nie wyjść poza grono osób, które interesują się tymi tematami.  

Wiadro pomyj

Jednak podręcznika do „HiT-u” już przemilczeć się nie dało, w szczególności, że trafi do szkół. Czy to się lewicowym ideologom podoba czy też nie.  

Dlatego też uderzają w niego wszystkim co mają. Zarzutów pojawia się mnóstwo, a to, że nie jest to podręcznik, tylko esej, czy publicystyka, a to, że jest za gruby, więc kto go w ogóle przeczyta, a to, że jest na zamówienie PiS-u i że ma za zadanie uderzyć w jego przeciwników, a to, że jest „ultraprawicowy”, źle napisany, głupi, że za dużo w nim o św. Janie Pawle II, a to, że znajdują się w nim haniebne treści, że jest napisany z niedzisiejszej perspektywy, więc ciężko z nim w ogóle dyskutować, a sam autor nie potrafi pogodzić się ze zmieniającym się społeczeństwem.  

Z tym ostatnim zarzutem można częściowo się zgodzić. Prof. Roszkowski nie godzi się z wieloma zmianami, które zaszły we współczesności, gdyż uważa, że prowadzą one nie ku rozwojowi lecz ku upadkowi. Pisał o tym już jednak wielokrotnie. Pisali o tym i inni. Myśli w ten sposób też wiele osób.  

Dyskusja? Argumenty?

Z wszystkimi nimi jednak – według tych, którzy wściekle atakują podręcznik i jego autora – nie ma w ogóle co dyskutować. Nie zasługują na głos. Zasługują na to, by ich wyśmiać, by im moralizować i by wysłać ich na margines. A ich dzieci mają dostać „porządną” wiedzę – zaakceptowaną przez Gazetę Wyborczą, Krytykę polityczną i Onet.

Dekoracje historyczne się zmieniają: czym innym oczywiście był dwór petersburski, a czym innym jest Bruksela. Nie mniej jednak pewne zjawiska…

Jednak pozwolę sobie zadać pytanie – czemu podręcznik do tak potrzebnego przedmiotu – przedmiotu, który miałby uzupełniać luki w edukacji młodzieży, w którym podjęto trudne, ale jakże dzisiejsze tematy – miałby wyglądać tak, jakby tego chciała skrajna lewica światopoglądowa? 

Dlaczego należałoby im ustąpić miejsca i pozwolić, by to ona „edukowała” nowe pokolenia?  

Mało mamy dotąd prób wejścia do szkół seksedukatorów, którzy zajmują się promowaniem ideologii LGBT, gender, feminizmu i aborcjonizmu? Mało mamy „ekspertów”, którzy nie mogą się nawet już doliczyć tego ile jest płci? Mało jest głosów płynących z tych środowisk, domagających się zalegalizowania małżeństw homoseksualnych wraz z adopcją dzieci? Podważających samą instytucję małżeństwa? Promujących aborcję jako prawo człowieka – co jest dziś głównym celem środowisk feministycznych?  

Krytyka nie warta uwagi

Ci ludzie nigdy w życiu nie zaakceptowaliby, by młodzież znalazła w podręczniku odpowiedzi na dręczące ich pytania, dotyczące zarówno wydarzeń z historii najnowszej, jak i tego, jakie procesy zachodziły w ciągu dziesięcioleci po II wojnie światowej, przyczyn sporów światopoglądowych – tego, jakie są argumenty obu stron i jakie są konsekwencje ulegania różnym ideologiom.  

Atak na prof. Roszkowskiego i skala manipulacji pokazują, w jakim punkcie historycznym jesteśmy i jakie bitwy przyjdzie nam toczyć. Polska już teraz na arenie międzynarodowej jest atakowana przez powyższe środowiska i zrównywana z krajami autorytarnymi czy też totalitarnymi. Fala kłamstw, jak chociażby w kontekście zmian w sprawie aborcji czy rzekomych stref wymierzonych w LGBT – pokazują, że dla lewicowców nie istnieje fake newsy, które nie wykorzystają w walce z oponentami.  

To zaś musi mobilizować stronę konserwatywną do przejmowania inicjatywy i walkę z lewicowymi „izmami” i polityczną poprawnością w przestrzeni publicznej i w szczególności w edukacji.  

Petar Petrović  Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia