RELIGIA DOBREGO CZŁOWIEKA

cze 17, 2022

Można usłyszeć opinię, że nieważne, czy ktoś jest wierzący, czy też niewierzący, bo chodzi o to, aby być dobrym człowiekiem. Co więcej, niektórzy z przekąsem zauważają, że ktoś nie chodzi do kościoła, ale jest dobrym człowiekiem, a ktoś inny chodzi, a jest bardzo niesympatyczny. A zatem – konkludują triumfująco – wiara i praktyki religijne nie mają wielkiego znaczenia. Bo wierzący wcale nie muszą być lepszymi ludźmi niż niewierzący.

Tego rodzaju myślenie można by nazwać „religią dobrego człowieka”. Nie brakuje takich, którzy deklarują się jako wierzący w Chrystusa, ale w gruncie rzeczy są wyznawcami właśnie „religii dobrego człowieka”. Samego Jezusa postrzegają przede wszystkim jako „najlepszego z ludzi”, który nauczał, jak być dobrym człowiekiem. Chrześcijanie powinni zatem brać z Jezusa przykład i w ten sposób budować powszechne braterstwo i pokój na świecie. Taka postawa wydaje się bardzo „ekumeniczna”: nieważne, czy i w co wierzysz, ważne jest bycie dobrym człowiekiem.

Oczywiście, warto starać się być dobrym i trudno twierdzić, że Ewangelia nie zachęca nas do bycia dobrymi. Niemniej istota wiary w Jezusa jest inna. Po pierwsze, Jezus stwierdza: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mk 2, 17). Po drugie, czytamy: „beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5). A po trzecie, Ewangelia na różne sposoby mówi nam, że ten będzie zbawiony, kto uwierzy (zob. Mk 16, 16). A zatem Jezus przyszedł nie do dobrych ludzi, ale do grzeszników potrzebujących przebaczenia, odkupienia i uświęcenia. Nikt, nawet najporządniejszy człowiek, nie może zbawić się sam, pełniąc dobre uczynki. Tym, co otwiera nam bramy zbawienia, nie jest wiara we własną dobroć, ale wiara w jedynego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Dlatego Jezus domaga się wiary: „Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie!” (J 14, 1). Po czym obiecuje apostołom, że gdy odejdzie, przygotuje nam miejsce w domu Ojca (zob. J 14, 3).

Ks. Jan Frąckowiak w swej mądrej książce pt. „Wiara. Podręczny przewodnik” pisze: „Wiara nie polega na byciu dobrym człowiekiem. Jeśli będę dobrym człowiekiem, to znaczy po prostu, że… będę dobrym człowiekiem. Tyle i nic więcej. Jednak wcale nie oznacza to, że będę miał coś wspólnego z wiarą. Przecież Pan Jezus nigdy nie powiedział do swoich uczniów: bądźcie dobrymi ludźmi […]. Powiedział im natomiast: «Kto uwierzy (…), będzie zbawiony» (Mk 16, 16)”. Zauważmy, że gdy bogaty młodzieniec nazwał Jezusa „nauczycielem dobrym”, Ten zareagował: „Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg” (Łk 18, 19). Potem, co prawda, Mistrz z Nazaretu wskazuje na przykazania, co więcej, wzywa młodzieńca do sprzedania swych dóbr i pójścia za Nim. Jednak widząc wahanie u rozmówcy, Jezus wypowiada słynne słowa: „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego”. A na pytanie: „Któż więc może być zbawiony?” odpowiada: „Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga” (Łk 18, 25-27). Z tego bynajmniej nie wynika, że ubodzy mogą zbawić się sami. Wszyscy ludzie potrzebują Zbawiciela. Także Matka Boża, która została zachowana od grzechu nie z powodu swoich własnych przyszłych zasług, ale ze względu na przewidziane zasługi jedynego Odkupiciela, Jezusa.

Jeśli zatem ktoś drwi, że ci, którzy chodzą do kościoła, wcale nie są tacy dobrzy i uczciwi, trzeba odpowiedzieć, że do kościoła chodzimy nie dlatego, że jesteśmy dobrzy, ale dlatego, że jesteśmy słabi i grzeszni i potrzebujemy Bożego miłosierdzia. W Kościele chwalimy Boga, bo jest rzeczą ze wszech miar słuszną wychwalać Tego, który nas powołał do istnienia i który zaprasza nas do życia wiecznego, czyli wiecznej wspólnoty ze sobą. Ponadto w Kościele uczymy się zaufania Bogu, że ostatecznie ocali nasze życie od wszelkiego zła, również od śmierci. Bóg czeka, abyśmy, dobrzy czy źli, zwrócili się ku Niemu z ufnością. To jest główne przesłanie siostry Faustyny: „Jezu, ufam Tobie”. I w ten sposób będziemy dobrymi ludźmi na wieki, dobrymi dobrocią Boga.

Z tymi, którzy podążają drogą dobra i świętości, paradoksalnie bywa tak, że im są bliżej Boga, tym bardziej czują się grzeszni i niegodni. Ale przecież nie chodzi o to, by być godnym Boga, ale o to, by być Boga głodnym.

Dariusz Kowalczyk SJ

Idziemy nr 24 (867), 12 czerwca 2022 r.