Każdy nowy rząd wymienia dużą część kadr. Widzieliśmy to nieraz i nikt nie jest zaskoczony, włącznie z tymi, którzy muszą odejść. Tym razem jednak skala czystek przekracza wszystko, co widzieliśmy do tej pory. Towarzyszy temu dawno niewidziana brutalność. Szczególnie dobrze zobaczyliśmy to w trakcie odwoływania małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak. Jej dymisję ogłoszono na specjalnej konferencji prasowej. „Bardzo się cieszę, że możemy zakończyć czarny czas dla edukacji w Małopolsce” – mówiła nowa minister edukacji Barbara Nowacka. A nowy wojewoda małopolski Krzysztof Klęczar podkreślił, że kurator Nowak „była uosobieniem wszystkiego, czemu Polacy powiedzieli «nie» w ostatnich wyborach parlamentarnych, symbolem pogardy, dominacji ideologii nad zdrowym rozsądkiem, absolutnego braku poszanowania dla drugiego człowieka”. Posłanka KO Kinga Gajewska uznała tę dymisję za świąteczny podarunek. „Kochani, zaraz święta, a prezenty już się sypią” – mówiła w nagraniu pełnym kpin i nieskrywanej satysfakcji. Pani Nowak zareagowała spokojnie, dziękując nauczycielom, rodzicom i uczniom „za wspólną troskę o młode pokolenie”.
Jak to się stało, że odwołanie Barbary Nowak, zajmującej wszak stanowisko nie pierwszorzędne, stało się jednym z głównych celów nowej władzy? Odpowiedź jest prosta: Barbara Nowak nie bała się mówić. Broniła tradycyjnej rodziny, przestrzegała przed lewicową ideologią, wskazywała na pułapki zaszyte w języku międzynarodowych umów. Rozmawiała z dziennikarzami, nie ukrywając swoich poglądów, nie dawała się zastraszyć. Profesor Aleksander Nalaskowski podsumował: „Barbara Nowak to wzór urzędnika państwowego. Tytan pracy o ogromnym doświadczeniu pedagogicznym i potężnym potencjale twórczym. Kocha szkołę, uczniów, kadrę pedagogiczną. Pozbywanie się takich osób to wzorcowy sabotaż polityczny i skrajna nieodpowiedzialność”. Nic dodać, nic ująć. Fachowców wyrzucają, a przyjmują rewolucjonistów, którzy dla własnej wizji podepczą wszystko. Włącznie z dobrem dzieci.
Paradoks polega na tym, że to ludzie, którzy oskarżają kurator Nowak, forsują ideologiczne spojrzenie na edukację i wychowanie. Zapowiadają promocję ideologii LGBT w szkołach, otwarcie drzwi dla lewicowych organizacji pozarządowych, rugowanie religii ze szkół. Powraca też pomysł „likwidacji prac domowych” oraz odchudzenia programów, co ostatecznie doprowadzi do dalszego obniżenia poziomu nauczania. Każdy, kto chce dziś szkołę „modernizować” i „unowocześniać”, niszczy system edukacyjny. Trzyma się on bowiem na tym, co ocalało z przeszłości, a nie na tym, co nowe. Na książkach, nie na komputerach. Na resztkach dyscypliny, nie na strukturach poziomych.
Koalicja doszła do władzy dzięki sukcesowi Trzeciej Drogi, która obiecywała Polakom umiarkowanie, rozsądek, kompromis, poszanowanie tradycji. Tymczasem w nowym rządzie całą sferę wychowania i kształcenia dostali ludzie lewicy. Niezależnie więc od faktycznego wyboru Polaków – którzy nie dali przecież władzy lewicy ani nie chcieli w tej sferze głębokich zmian – rewolucja musi iść naprzód. Przypomina to sytuację sprzed lat, gdzie teoretycznie umiarkowanie konserwatywna prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz finansowała Krytykę Polityczną, konkurencyjną wobec jej macierzystej formacji. Tak jakby ktoś z zewnątrz mówił: „Rozumiem, że jesteście na takim etapie, musicie odgrywać pewne role, ale siły postępowe muszą rosnąć w siłę i wychowywać młodzież”.
Najważniejsze pytanie dotyczy reakcji społecznej. Nie słychać głosów sprzeciwu, widać za to duży poziom zastraszenia środowisk konserwatywnych. Może jednak w najbliższych miesiącach przynajmniej część społeczeństwa się obudzi. Polacy mają wiele wad, ale są też przekorni. I ta przekora jest dziś naszą nadzieją.
Idziemy, Jacek Karnowski