We Włoszech programy informacyjne rzadko mówią o Polsce. W ogóle jest tak, że jeśli interesuje je coś poza Włochami, to są to sprawy niemieckie, francuskie, ewentualnie hiszpańskie, albo tzw. Europa, czyli Unia Europejska – co ostatecznie oznacza znowu Niemcy i Francję. A jeśli już coś o Polsce się mówi, to najczęściej negatywnie. Właściwie nie są to informacje, ale propaganda. Punkt widzenia reprezentowany w doniesieniach na temat naszego kraju jest zdecydowanie zideologizowany, lewicowo-liberalny, niechętny obecnemu rządowi. Na przykład że rasizm, bo uchodźców z Ukrainy, owszem, Polska przyjmuje, ale już biednych ludzi o ciemniejszym kolorze skóry, którzy koczują na granicy z Białorusią, nie chcemy i budujemy złowrogie mury.
W ostatnim okresie dwa wydarzenia w Polsce okazały się godne zainteresowania włoskich mediów: marsz opozycji 4 czerwca i parada równości w Warszawie 17 czerwca. Co można było usłyszeć i zobaczyć na ten temat na przykład w Rai News 24, czyli w informacyjnym kanale włoskiej telewizji publicznej RAI? Warto tutaj zauważyć, że obecnie we Włoszech mamy prawicowy rząd Giorgii Meloni. Niemniej każda próba naruszenia lewicowej hegemonii w mediach publicznych wywołuje krzyk włoskiej i europejskiej lewicy. Doniesienia o marszu 4 czerwca w Warszawie były pełne zachwytów, że pół miliona wyszło na ulice, walcząc o demokrację i wolność, których w Polsce, rządzonej przez skrajną prawicę, brakuje. Dziennikarz Rai News 24 wprost powoływał się na „Gazetę Wyborczą” i… tylko na nią.
Absolutnym kuriozum była korespondencja na temat parady równości 17 czerwca. Korespondencja… z Berlina, autorstwa niejakiego Rino Pellino. Tak! Z Berlina! Dla włoskiej telewizji informacyjnej to widocznie jak najbardziej normalne, że o wydarzeniach w Polsce informuje facet z Berlina. Tym bardziej że w tym przypadku zdecydowanie nie chodziło o informację, ale o lewicową, antypolską propagandę. Już we wprowadzeniu do korespondencji redaktor Rai News 24 zasugerował, że wielotysięczny, kolorowy tłum uczestników parady równości zagrożony jest przez czających się gdzieś bojówkarzy skrajnej prawicy. Co prawda sam korespondent stwierdził, że póki co nie było jakichś ataków, ale ponoć ktoś spalił tęczową flagę. Zabrakło mu jednak zdjęć, które by pokazywały „faszystów” w akcji.
Korespondent z Berlina wygadywał zasadniczo oszczercze głupoty. Z przejęciem na twarzy podkreślał, że pląsający w paradzie równości w Warszawie walczą o swoje podstawowe prawa, których obecna władza im odmawia. Gorzej: ludzie LGBT w Polsce są prześladowani, szczególnie w małych miejscowościach, gdzie nie mogą uczestniczyć w życiu publicznym i zmuszani są do emigracji. Cierpieniom społeczności LGBT dorównują jedynie cierpienia kobiet, które przyłączyły się do parady w imię „wolności”, czyli powszechnej dostępności aborcji na życzenie. Korespondent Pellino perorował z Berlina, że kobiety w Polsce zmuszane są do rodzenia, nawet jeśli to zagraża ich życiu. Słowem, obraz „faszystowskiej” grozy nad Wisłą, w której niosącym nadzieję światełkiem jest parada równości. Nagłówki wielu innych doniesień na temat parady entuzjazmowały się, że Polacy i Ukraińcy idą razem w Gay Pride w Warszawie…
Nasuwa się pytanie, czy tacy włoscy korespondenci z Berlina, którzy przygotowują materiały na temat Polski, są bardziej ignorantami, czy bardziej cynikami w służbie ideologii. Oczywiście, jedno drugiego nie wyklucza. W każdym razie wydaje się, że nie mają pojęcia o Polsce i w ogóle ich ona nie interesuje. Nie mają czasu, a tu po jednej korespondencji trzeba zrobić następną, by zarobić. Główny problem polega na tym, że tacy pracownicy mediów mogliby się bronić, że dochowali rzetelności, bo przecież zapytali tego lub tamtego dziennikarza z Polski, albo że ktoś im przetłumaczył, co o danej sprawie napisała Wyborcza lub Onet. Rzeczywiście! Wszystko wskazuje na to, że plucie na Polskę w zachodnich mediach jest inspirowane, przygotowywane w Polsce.
Ludzie, o których mowa, prawdopodobnie nie uważają, że kłamią. Bo jeśli nawet są trochę świadomi, że rzeczywistość wygląda inaczej, niż oni ją prezentują, to są przekonani, że ich retoryka jest w służbie słusznej sprawy. Wszak prawda tkwi nie w adekwatnym opisywaniu rzeczywistości, ale w budowaniu nowej rzeczywistości. Tak myślał Lenin, tak myśli współczesna europejska lewica. Tym bardziej mierzi ją katolicka Polska.
Idziemy nr 26/2023 , Dariusz Kowalczyk SJ, Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego